Waldemar Okoń – poeta, historyk sztuki


 

Waldemar Okoń ‒ Stonehenge

 

Wiersze londyńskie
Pamięci mojego Ojca

 

Fernand Khnopff

 

Śpiąca Meduza
ma łagodny profil
przypomina ptaka
o brudnych piórach
żywi się ciemnością
i goryczą
trwa nieporuszona
ponad morzami
czeka aż nadejdą burze
o barwnych dziobach
i krwawych pazurach
wtedy podda się im
rozłoży ciemne wachlarze
jak my
w stronę horyzontu
powróci do światła
obudzonego
gwałtownym ruchem
ręki
pióra
o nieczystych intencjach.

 

 

 

Lucrezia Donati

 

Kurtyzany

z czasów Lorenzo the Magnificent

miały szczupłe dłonie

wysokie czoła

niewidzące spojrzenia

wiedziały

że ich wielkość jest w nim

a barwa upadku

nie dotyczy nieśmiertelnych

 

patrzą teraz

jak rozbieram je wzrokiem

są spokojne

pozostały po nich tylko popiersia

reszta nie jest już istotna

miłość nie dotyczy ich tak bardzo

jak mnie

 

moje torso będzie niewyraźne

zostaną na nim rysy przerwy pamięci

a tak chciałbym mówić

o wielkości dzieła

wskrzeszając umarłych

 

Lucrezia Donati

imię

nic więcej

jak w opowieściach o dzwonkach

odciętych od łąk

nieostrożnie.

 

 

 

St. Martin-in-the-Fields

 

Kiedy umiera chór

najpierw umierają soprany

tenory walczą przez chwilę

skłaniając twarze

na ich wyblakłych gorsach

mezzosopran czeka na oklaski

niebaczny i metaliczny drąży ciszę

aż do pierwszej gwiazdy

 

barytonom trudno jest wytłumaczyć

nagłą klęskę

odmawiają służby

w nowym królestwie

 

jedynie basy trwają d o końca

donośnie bijąc się w piersi

przyrzekają poprawę

odchodzą połykając resztki

scenicznego kurzu

nie patrzą wstecz

nie pytają o dyrygenta

który uderza batutą

w szklany pulpit

przestrzega kolejności

zamierania

wydobywa ze szkła zdarte echa

porywa finałem

nieobecnych już głosów.

 

 

 

Princess Louise

 

W tym pubie

Princess Louise

Drama przesłania okno

a Muzyka lśni

tuż nad drzwiami

mówimy coraz głośniej

czekamy na rozwiązanie akcji

być może pojawi się Poezja

lub Mądrość pochmurna i trwała

 

kobiety odmawiają modlitwę o deszcz

kołyszą się lekko

ich statek niedługo odpłynie

 

niestety nie mam słownika

nie mogę wyjaśnić znaczenia

wszystkich sztuk

Poezja nie przychodzi

umówiła się z mężczyzną o silnym głosie

i gwałtownym spojrzeniu

nie mogę go zastąpić

ani przebić nożem

księżniczka Luiza

wypiła ze mnie soki życia i pijana

ubiera się pospiesznie

jaki będzie koniec Dramy

co powie na to Mądrość

dlaczego Taniec trwał tak krótko

a Muzyka zamarła

kiedy wziąłem ją pod ramiona

i wlokłem w deszczu

przez  New Oxford Street

w stronę River Thames.

 

 

 

Westminster Abbey

 

Dwie królowe

biała i czarna

dobra i zła

dwa profile

jeden odcięty

od tułowia

nie jedzą ani nie piją

nie uprawiają miłości

 

jedna umarła

w aureoli dziewictwa

stąd wieniec

i białe szaty

druga w chwale męczeństwa

stąd wieniec i szaty czerwone

patrzę jak trwają

we wnętrzu tej skorupy uplecionej z kamienia

odpędzam intruzów

przyczepionych do ściany

do nóg

do posadzki

proszę o dobre słowo

 

płaczki nie nadążają ze łzami

należy trzymać się lewej strony

ruch lewostronny

jest bliższy sercu

przez to bardziej naturalny

no entry

dalej nie przejdziemy

historia zamyka swe powieki

niekiedy spoglądając na wybranych

tajemnie ostrzy miecz

lub zmusza do dziewictwa

jawnego.

 

 

 

Stanley Spencer

 

Poruszający sen

naturalne wnętrza

ożywamy z martwych

psy koty i papugi

są razem z nami

jak żywe

wiem, że czeka nas sąd

ale nie wszyscy muszą być sądzeni

niektórzy są już po wyroku

patrzą spokojnie na oślepiające światło

wprawdzie psy podkulają ogony

i wyją przeraźliwie

ale nie należy się dziwić –

 zbyt długo kazano im czekać

na chwilę nowej wierności

 

chciałbym dokończyć tę opowieść

wzbudzić przerażenie i litość

chociaż wiem

że nikt mi nie uwierzy

to nie może być tak okrutne

najwyższy jest sprawiedliwy

wprawdzie wyroki będą dożywotnie

lecz szczęśliwość która wypełni nas

sprawi

że szybko zapomnimy

o potępionych

 

jeżeli przyśni się nam sen o zabijaniu

to oczywiście okaże się

iż nie łączy się on z odrodzoną naturą rzeczy

ponieważ nie należy do nikogo

z obecnych

błogosławionych.

 

 

 

Fishes King

 

Rybi bóg

połyka brylanty

krąży wokół fali

o której nikt oprócz niego

nie wie

kieruje się

na północ i południe

jednocześnie

nie ma twarzy

i nie potrafi oddychać

pod wodą

 

ryby modlą się do niego

poruszając skrzelami

on słucha ich próśb

przez szybę

później obraca brylant

i staje się śmierć

stadna

niema

dogłębna.

 

 

 

Sam Peckinpah

 

Kiedy zapada zmierzch

opuszczamy flagi

z pomalowanym ptakiem

sen prerii jest lżejszy od powietrza

i unosi się nad nami

kiedy kochamy się

przed świtem

przeszły dzień

nie ma już znaczenia

wszystko powraca

na talerzu z piór

na miękkiej muszli

kwitnie orzech

a kaktusy nabierają barwy

drzew dobrego przylądka

 

zasypiają wszyscy

i król i królowa

i dziecko i wąż księżycowy

 

motyle odlatują w stronę gór

a piasek parzy

coraz słabiej

pomalowany ptak

karmi słodyczą

Bóg jest blisko

może zbyt blisko nas

i grzech traci swą moc i wagę

należną

 

strumień dusz

nigdy nie przestaje

płynąć.

 

 

 

Lucian Freud

 

Kobieta kręci sutką

jak kierownicą

kieruje w stronę raju

swoje nogi podniebne

czeka na gwałt codzienny

na sodomię z żelaznym prętem łóżka

 

staram się niczego nie zmieniać

wszystko to dzieje się na obrazie

nieustająco

 

moje kobiety kładą się inaczej

inaczej pracują nogami

często myją włosy

golą pachy

rozsiewają woń ambry

lub Masumi

zmieniają pościel przed świętami

nawet państwowymi

nie znają samotności

przychodzącej jak wytarty pędzel

jak facet oparty o zlew

 

nie pomoże im

najwspanialszy kierowca.

 

 

 

Museum of Mankind

 

Misteria

młyny czarodziejskie

krążą wokół szpilki

na której diabły i anioły

prowadzą dysputę

o śmierci

o konieczności

i nie jest to jedynie problem dialektyczny

lecz miasto

o zniszczonych murach

krawędź kruszona przez wiatr

 

najciekawsze jest to

że dyskusja nie ma końca

ponieważ przeciwnicy

zgadzają się co do meritum sprawy

przez co muszą wynajdywać inne

mniej istotne argumenty

aby podkreślić przeciwieństwa

a ja

poruszam palcami

patrzę na coraz bardziej

przeźroczyste litery

milknę

czekam na wynik.

 

 

 

Greenwich

 

Po mojej lewej ręce

jest East

jeżeli stoję twarzą do ściany

Greenwich

pępek świata

Budda czasu

uśmiechnięte powietrze

 

nad Tamizą rosną lotosy

barki płyną pod prąd

i z prądem

głodne kwiaty

nikną w wodzie

gubią się

zabijane na lustrze

 

marynarzy już nie ma

odpłynęli

skrawki żagla

nawinięte wokół palca

rękopisy nie toną

i nie wypływają

wiem że po mojej prawej ręce

jest West

ciepła długość nocy

lecz nie wiem kiedy

stałem się

kolosem.

 

 

 

Tate Gallery

 

Mój sposób deformacji

gorzkie piersi

uda między ramionami

dwie kobiety przyssane do podbrzusza –

w tle kwiat nieśmiertelnika

na białym płótnie

 

w konstrukcji panuje porządek

układ jest względnie stabilny

wypracowany przez artystę

z doświadczeniem

 

kobiece języki liżą beznamiętnie

gorycz spływa

ramiona się zaciskają

sztuka oddycha pełnią istnienia

i nie wiem dlaczego

wszystko blednie

czemu artysta mówi o pastiszu

a ja meczę się

przebijając skorupę z gipsu

odlew oblepiający mnie

nieustannie

od środka.

 

 

 

The Great Fire

 

Mniejsze formy

zabijają większe

odlot złotego ptaka

nastąpi o północy –

silniejsi przegrywają ze słabszymi

państwo słońca istnieje

na zachodnim brzegu –

życie trwa na przekór śmierci

 

przeżyłem jeszcze jeden dzień

napisałem wierz

dopełniłem obowiązku

codziennej spowiedzi

jestem pusty

otwarty na idee

wytrwały

moja głowa skazana na ścięcie

płynie po drugim morzu –

 

mniejsza fala ugasi pożar

niż ta z którą walczę

przed pomniejszeniem.

 

 

 

Charles Algernon Swinburne

 

Formuła która powstała

i trwa

a ja zmienny

rozleniwiony frazą

ulegam

kiedy najbardziej znużone rzeki

docierają wreszcie do słowa

 

tak łatwo jest

wznosić cudze lądy

biczować korzeń drzewa

w języku

budzić kamienie.

 

 

 

The Swing

 

Twoja szminka

jest jak aksamit

błądzisz dłonią

ponad ustami Amor

ciszę zamienia łaskawie

w liście

welin

w trawie wąż

kawaler doświadczony

chłodzisz wodę

chłodnymi wargami

 

ma huśtawce moje odbicie

w głębi jedwabne pończochy

mokry hymen

rosa różowa i śliska

wkładasz pomadkę

i smak lata

gubi niewierność

w bezgrzesznej otchłani

 i wieczny gest

zawieszony nad przepaścią

przez ciemność

z pantofelkiem porzucony.

 

 

 

The London Underground

 

Jest smutek ziemi i nieba

smutek miłości

wypełnia się wolno

ciałem

obce mu jest

dusz czystych obcowanie

miecze dzielące kochanków

musi dotknąć

zanurzyć palce

w ranie kobiecej

aby uwierzyć

jest smutek wiary

który nie pragnie już

nowych bogów

 

mój Bóg

jest smutnym Bogiem

przedziera się przeze mnie

jak przez kratę

pozostaje na żelaznych prętach metra

rozdziera i krwawi

na rdzewiejących ostrzach

jego krew nie przypomina naszej

nie ma koloru ani smaku

utoczono ją z serca gwiazdy

które bije raz na tysiąc lat

i jest powolne jak uścisk miłosny

kiedy miecz już się rozpadł

a ciało nie pragnie drugiego

nieustannie wierząc.

 

 

 

Sir John Soane

 

Marmurowy sarkofag

opustoszał

śmierć nie ocaliła

człowieka

matczyne modlitwy

nie obroniły

przed zagładą

to co jest ostateczne

pomijamy szybciej

pejzaże są wytchnieniem dla oczu

ruiny uwznioślają ducha –

 

nie mogę pogodzić się z tym

że wnętrzności i serce

ukryto osobno w alabastrze

aby zamieniły się w kamień

do czasu Sądu

jak odnajdą to

co już istnieje

jaka siła przywróci im

pożądanie i moc zapładniania

skąd Opatrzność zaczerpnie tyle mocy

i dlaczego aby ją ukazać

będzie musiała rozbić biała trumnę

piękną skałę

o wystygłych liniach

o zarysach

bez granic.

 

 

 

Buckingham Palace

 

Śmiertelna koszula Karola I

jest wyhaftowana ozdobnie

na rękawach

rękami niewiast służebnych

perłami

haftem delikatnym i czystym

koszulę wyprano

na szwach nieco pożółkła

nic dziwnego

tyle lat od ścięcia króla

zrobiło swoje

śmiertelna koszula

pozbawiona jest zbędnych ozdób

wykonano ją z lnu

jest pusta

pustką zmarłych

gablota w której leży

ma podświetlone ścianki

nawet nocą widoczne są

delikatne skurcze

nieobecnego karku

pęknięcia kości

zacerowano starannie

przy wyjściu rozdają zaproszenia

na następną wystawę osobliwości

będzie trup Cromwella

zbeszczeszczony po śmierci

i akwarele malowane

przez królową Wiktorię

tuż po stosunku z księciem Albertem

 

sztuka nie zna barier ani ograniczeń

jest użyteczna i czysta

jak tampon higieniczny

nieznany w czasach

o których mówimy.

 

 

 

Mail Art

 

Gromadzę życie

w pudełku z kopertami

mogę je wysłać

lub zatrzymać

mail art. nie jest modny

w tym roku

uprawiamy love art.

w układach potrójnych

ten trzeci

nie jest zazdrosny

istnieje pod powiekami

stoi tam pobudzony widokiem

na zapałkach

podpala

abyśmy mogli oślepnąć

by air

by airy nothing.

 

 

 

Cutty Sark

 

Słońce przecięte na pół

przeżarte

porysowane rdzą

nie świeci

trwa walcząc

o nową konstelację

o koniunkcję z Niedźwiedzicą

o boskim kształcie

hej hoo śpiewamy żeglarze

i promień zatrzymany

w połowie

twojej koszulki

przed uderzeniem

w okrąg miłosny

w herbaciany liść

przystań dobrą

i czułą.

 

 

 

The Days of Open Hands

 

To był czas otwartych rąk

natchnionych pytań

subtelnych odpowiedzi

rozpisany na miazgę

leniwego życia

morze drugiego serca

przeminęło wraz z nami

jest noc

nie zbudzimy się więcej

to był czas rozbudzony

niebezpieczny

przerwany.

 

 

 

Kew Gardens

 

Doreen Betty Ives

siadała na tej ławce

ivy – bluszcz

ivory – kość słoniowa

gdzieś musi istnieć

jej dusza

not parted – only apart

żyła lat 60

nosiła przy sobie ten park

jak medalion o otwartym wieku

jak broszkę

figurkę z kości

 na szczęście

a teraz nie może mówić

we własnym imieniu

jej cisza się pogłębia

 

muszę przywołać imię

wzywać pośród umarłych

lecz jak zwrócić jej łąkę

jak upiąć róż girlandy

 

Doreen Betty Ives

wtajemniczona i martwa

prosi o bram zamknięcie

martwi ją szelest jedwabny

uśmiech rozdarty na ławce

przypadkowo.

 

 

 

Dark Island

 

Należę do oceanu

którego nigdy nie widziałem

do świątyń bogów

w których nie wierzę

do Atlantydy

która jeszcze nie powstała

moja najbliższa podróż

zniszczy iluzję

i nikt nie pozostanie

nawet Ty

mój władca

właściciel

zabójca.

 

 

 

The Diptych

 

Na powierzchni zniszczonego dyptyku

konsul

Rufus Gennadius Probus Orestes

nie porusza się

zastygł jak księżyc w pełni

i nie wiem jakim był władcą

kogo przywrócił do łask

a kogo ukarał przykładnie

nie potrafię odpowiedzieć na pytania

złamane tuż przy kości

która nie chce się zrosnąć

boli

 

szukam wyjścia

z pokoju o zamkniętych drzwiach

i zamurowanych oknach

rzeźbię litery

otwierające każdy zamek

każdą klatkę

odchodzą ode mnie demony

okruchy granatu

powstaje władza

której nie wykorzystam

ani nie oddam

nikomu ze śmiertelnych

do czasu wybawienia.

 

 

 

Women of Ireland

 

Tajemnice lasów w twoich włosach

tajemnice jezior w twoich oczach

tajemnica dziecka w twoim pragnieniu

aby przetrwać dłużej

niż jedno życie

 

krople mojej świecy

leczą ciemność

lecz nie niszczą śmierci

kiedy płonę

lasy stają się błękitne

jeziora pogrążają w czerwieni

księżyc błądzi

między piersiami nocy

rozrywa siatki z lnu

spowijające bogów

 

dzisiaj nie możemy tego zrobić

jesteśmy ostrożni

zamknięci

miesiąc toczy koło

obraca naczynie ciała

dzisiaj nie spotkamy anioła

nikt nie będzie zwiastował

narodzin bezgrzesznego

lecz kiedy spotka nas dobra nowina

czy wtedy nie będzie za późno

czy las nie spali się do korzeni

a jeziora nie wzburzą

ponad nasze brzegi.

 

 

 

Victoria and Albert Museum

 

Postacie bez postaci

lalki

nienarodzone drewno

stroje na nich

skrzydła gołębie

pogłębiam obrazy urodzaju

i gier na łąkach wieczystych –

w ręku wachlarz z turkusową rączką

gałki białe

uśmiechy gipsowe

 

akwarium już ustalono

wystarczy wejść do środkowej sali

instrumenty lśnią jabłkiem z brązu

niedaleko stąd

rozczarowuje Rafael

ciasne kolory

gaśnie ton

gobeliny ryzykują rozdarcie

sparaliżowana staruszka

siedzi na wózku

szuka windy

pragnie wjechać na wyższy poziom

sztuki.

 

 

 

Soho

 

Wszystko ocieka miłością

lepi do rąk

sączy z papieru

jak woda spłukana przedwcześnie

do kanału

razem z naszymi dziećmi

 

domy walczą

gryzą jak wściekłe psy

przed burzą

miłość przemienia ulice

w tunel o parujących ścianach

i jak urodzić się ponownie

jak wytłumaczyć

że musimy tu być

aby wypełnić huraganem

najdalsze zaułki

wschodniego końca

obnażyć i rzeźbę z mokrych szat

i ludzi oślepłych nad ranem.

 

 

 

Bank of England

 

Gdzie jest ten metal

mennica porośnięta bluszczem

może w głębi nieznanego lądu

albo niedaleko nas

pod progiem

gdzie leży ten pieniądz

który położą nam pod językiem

świętym starcem

 

nieśmiertelność jest wiecznie młoda

a rzeka opływająca świat

sama jest światem –

 

obracasz w dłoni kawałek metalu

należy do dróg odległych

tam się go spotyka najczęściej

na wyspie Brytanii

niedaleko królestwa Kimeryjczyków

opływając Land s End

przyrośnięty do języka

morza

pytania.

 

 

 

Brixton

 

Coś mnie zabija

nieustannie

igły żyletki

mokra wata

wieczór

o źrenicach zwężonych

ktoś chce abym nie istniał

dłużej niż wymagany czas

istnienia

 

nie wiem gdzie byłem wcześniej

kim byli moi pierwsi rodzice

kto mnie opuścił na zawsze

 

pamiętam tych ostatnich

matka boi się o mnie

modli i błogosławi przed drogą

ojciec nie żyje

jest ktoś

kto wdzięczy się przed lustrem

jak stara kokietka

opowiada zawikłaną historię

poczęcia i konieczności

 

źrenice powracają do normy

igły pękają

śmietniki są wypełnione

martwi ludzie

poszukują życia

grzebią w odpadkach

wylizują miski

resztki pozostałe

po ofiarowaniu.

 

 

 

Poets Corner

 

Nakarmimy ostatnie ptaki

coraz prościej dzieje się poezja

możemy już odjechać

bez bagażu

ponad wodami nasze ciała

wypełniają się krwią lekką

nasyconą tlenem

i oddech nie waży

nawet minuty

 

możemy wić gniazda

i zapach liści

żyć miłością

przed domami

na ulicy

być jednym krótkim

zmysłowym

niedokończonym

jak ja demiurg kwiatów

poematem.

 

 

 

Joachim Patinir

 

Umieram coraz szybciej

już dwa razy dziennie

za mną miasta bezwstydne

pieczary siarki pełne

byłem sprawiedliwy

i wybrano mnie

ale niebo ogniste

ale skały spiętrzone

przepowiadają wybuch

o sile dotąd nieznanej

 

nie patrzę wstecz

nie poszukuję domu

niekiedy tylko melodia

niekiedy tylko smak wina

przypominają kogoś kto istniał

przed katastrofą

 

okryci płaszczem

zajęci przeszłością

umieramy coraz szybciej

bez powodu

jakby we śnie

igraszce słownej

po znalezieniu prawdy

przychodzi kolej na dobro

lecz śmierć jest szybsza

i nie wiem

czy zdołamy udowodnić

naszą niewinność

czy wystarczy nam dnia na ucieczkę

przed tymi

którzy pozostali.

 

 

 

The Voyager

 

W pobliżu

czai się zwierzę

barbarzyńca

księżyc bez ziemi

nie świeci już

dla nikogo

 

kto przyjmie moje światło

kiedy gasnę

węszę zakrywając oczy

w pobliżu jest pokarm

gorąca padlina

miasto nasycone i mokre

 

zwierzę ucieka

coraz wolniej

pojęło więc nie jest

i nie będzie

sobą.

 

 

 

Man in a War

 

Wojny wybuchają spokojnie

pokój łączy się

z niepewnością

noszę ciemne okulary

zamykam okna

czekam aż skończy się czas

i otworzy przestrzeń

czytam najnowsze doniesienia

 

Londyn czyści buty

gra o zwyżkę na giełdzie

kasztany pękają w ogniu

mógłbyś zmienić skórę

zdobyć nagrodę

w konkursie dla niewidzialnych

 

wojny są takie spokojne

nie niszczmy nastroju

powieki wpółotwarte

jak paszcza Lewiatana

a teraz nie oglądaj się

zło nie jest skierowane

przeciwko tobie

idź prosto

jesteś poetą

o wyraźnie lirycznym

obliczu.

 

 

 

East End

 

Niektóre owoce

targi i obyczaje tutejsze

nie są znane na Wschodzie

twarz zmarłego na ulicy

przykrywa się chusteczką niektórzy

śpią pod gazetami codziennymi

to co jest zamknięte

zamknięte jest naprawdę

 

lavicious lusty lady

zaprasza na misterny pokaz

jest nowa w tej dzielnicy

 

ogród twoich marzeń

mój Eden

przestał mnie już fascynować

nie mogę wciąż myśleć

o jednym grzechu

o urojonym upadku

 

moja poezja staje się nerwowa

podziwia obcych mężczyzn

nie chce dłużej spać ze mną za darmo

pragnie złotych kolczyków

kolii ze słów

pończoch lub nowej pozycji

dojrzały wiek

już jej nie wystarcza

personal one-to-one conversation

już nie bawi

czekam

kiedy odejdzie

 

dominant housewife

wants to have afternoon

fun and games

with all types

of man.

 

 

 

Stonehenge

 

Ten kamień

jest coraz cięższy

Stonehenge

najdziksze serca

monolity

zwiastowane z chmur

 

wiem że bywa inaczej

kamienie niekiedy

powstają i lecą

w łagodnych uniesieniach

aby opaść na przypadkowych widzów

zabić lasy

i pola najczystsze

 

czekam

odczytuję linię życia

uderzam wahadłem

w splot słoneczny

ludziom niewinnym

podzwonny.

 

 

 

Clodion

 

Clodion

najmniejszy

ile chmur

ulewa

bardziej obłoków

niż kropelek tęczy

faun i nimfa

kochają się od rana

przy odsłoniętych zasłonach

kochają w południe

kiedy słońce przez liście

kochają się wieczorem

kiedy ciekawe spojrzenia

bez afrodyzjaków

amfory i ambrozji

bez zabezpieczenia

 

nie będą mieli dzieci

nimfa jest ciężarna

z pewnym bogiem

który nie ma imienia

Clodion

góra i dół

nad i pod głównodowodzący

rzeźbę trzeba odkurzyć

i stłuc nie wolno

bezcennej miłości

 

kochają się w nocy

kiedy aksamit twardnieje

wypełniają sobą

szczyty i doliny

myślą o kimś innym

nimfa o Zeusie

może kiedyś ją zauważy

faun o biegu przez las

za kolejną zdobyczą

kochają się znowu

choć nie ma już pór czasu

które mógłbym wymienić

odmienić na nowe

jakże częsty przypadek

miłości.

 

 

 

Leda

 

Rozpadam się

pogodzona ze śmiercią

nie pogodzona z życiem

złoty deszcz

nie może mnie zapłodnić

ani łabędź

utulić

 

kobiety nie umierają tak łatwo

jak królowie z pewnych opowieści

rozpadam na ręce bez gromów

na stopy obmywane morzem

pośród ziemi i wysp

rozpadam pokryta łuskami soli

gołębie dziobią złote ziarno –

 

tak nazywam pogodzenie

czekam na wyrok

który ma przyjść z fal

ukoić

moją niecierpliwość

 

kto o mnie opowie ludziom

kto urodzi nowe lądy

odkryje runo

usłyszy krzyk ptasi

chrypliwy.

 

 

 

Lady in Red

 

Rozłożyła nogi

jak karty

tasujemy

jeden as

i jedna dama w czerwieni

karo

o zmierzchu powraca barok

dziatwa Dionizosa

w chmurach i pościeli

 

rozłożyła nogi

jak talię

próbuje złożyć gwiazdy

usta nasze

powraca wiatr Fawoni

i tiul jaskółek pali

góry są wysokie

a doliny głębokie

pod nami.

 

 

 

Sir Edward Coley Burne-Jones

 

Tak bliskie są mi

męki inferna

tak odległe

niebiańskie radości

 

moja natura bliższa jest realności bólu

niż irrealności szczęścia

dlatego z tym większą uwagą

patrzę na duchy zstępujące i wstępujące

są tak podobne do siebie

zapatrzone w jeden punkt

którego nie widzimy

ponieważ nasz czas jest określony

a zmęczenie codzienne

 

nie wiem jak będzie

kiedy stanę się aniołem

czy nie wywołam buntu

po raz wtóry

czy nie zniszczę harmonii

radosnego spokoju

tak bliskie są mi

siły niszczące

 

nie pamiętam kto zbudował

złote schody

kto nasycił je pyłem światła

namiastką chwały

proszę – uderz mnie w twarz

tak bliskie są mi

dotyk i nieufność

ciepło i ułuda

że jeszcze żyjemy.

 

 

 

Eden

 

Jeżeli skaleczę się tobą

zadrasnę

jak lekko

jeżeli poruszę się w tobie

ja – odłamek komety

rozświetlę od wewnątrz

odbitym promieniem

jak jasno

 

będziemy wyklęci

przez tego

który nie chciał uwierzyć

w ciała obcowanie

który milczy

lśni za horyzontem

jak drugie słońce

wypala resztki traw

pastwi nad skórą węża

nie znając rozkoszy połączenia

ani natury raju

stworzonego przez siebie

przedwcześnie.

 

 

 

Lindow Man

 

Ma dwadzieścia lat

jest kaleką od urodzenia

nikt nie będzie po nim płakał

i tak nie żyłby dłużej

oni nie zauważą kalectwa

mają wyblakłe oczy

i chciwe ręce

krew jest dla nich krwią

lubią ją chłeptać

potrafią wiele przejść

aby się do niej dostać

 

pytasz kiedy przyjdzie nasza kolej

nie wiem kto złoży nas w ofierze

jeżeli wszystko co uczyniliśmy

stanie się w przyszłości jawne

nadaremnie.

 

 

 

William Blake

 

Nie potrafię nazwać

niewinności i doświadczenia

melodii natrętnej

jak wir kochanków

krążących wokół

tlącej się jeszcze pochodni

 

jak zgaśnie

melodia ustanie

zwolniony dźwięk

nie pozwoli uwierzyć słowom

zaplątani między ciało i szept

nasz całun

odbity na wargach

 

nie potrafię nazwać cierpienia

bliskiego odbiciu

moja wina

muszę najpierw

wysłuchać wykładu

o duchu i materii

z nazwy.

 

 

 

Eardley Crescent

 

Old Marylebone

Horrowby

Stourcliffe

Murzyn niesie pobielany krzyż

skręca porzucając miasto

prosto do nieba

krzyż jest składany

zawiasy w miejscach rąk

żelazna zasuwa obok nóg

jedynie głowa ma stałe oparcie

nie musi poszukiwać cierni

ani obawiać się

pustki drzewa

 

Murzyn porusza miarowo ramionami

płynie nie dotykając powietrza

niebo jest coraz bliżej

narasta rytm

bębny łomoczą glorią

 

niedaleko stąd jest Hyde Park Corner

można powiedzieć wszystko

i odejść

dalej The Long Water

The Serpentine

odpływy w styczniu

nie pochłonęły zwykłych ofiar

może w tym roku

zawiasy nie będą potrzebne

odloty staną się łatwiejsze

powrót przeżyjemy

w uniesieniu

 

święty krzyż jest składany

zmieści się w naszym domu

na Eardley Crescent

lub jeszcze dalej.

 

 

 

Change given

 

Łagodność

tak śpiewak dla ludzi

nie napotyka oporu

owalne piaski

wdzięczne zefiry

na mojej scenie pastoralnej

pieszczą włosy

dodają otuchy

 

pasterki nie ma

jest daleko jak moje stada

łagodność wypełnia szklankę

ślady na stole

ścieramy starą szmatą

 

pasterka przyjdzie

rozbierze się

wypełni

wytryskiem słodkim

który jest z dróg dalekich

opatrzy rany

powstałe wśród ziół zbyt ostrych

i nagłych

tak

śpiewak dla ludzi

śpiewa zbyt nisko

monotonnie

God bless you

change given

napotyka na opór łagodny

za sztukę

niewdzięczny.

 

 

 

Minstrel Song

 

Opowiem ci opowieść

o sokołach walczących

ptak który złowi czaplę srebrnopiórą

w dniu jesiennym

zdobędzie hrabstwo dla swego pana

i rękę Pani na Hardingstone

nie pomyl niczego

nie zagub

inaczej zaginie morał

i miłość rozsypie się w popiół –

 

Pani na Hardingstoe

chce by ktoś ją posiadł prawdziwie

tatuaż nabrzmiewa

wypełnia znakami runa

i śmierci

wskazuje na łąki niczyje

hełmy toporne

zmierzchające wrzosowiska

niepewne słów moich

o świcie.

 

 

 

Gentle Landscape

 

Odradzam się

nie dotykając ziemi

jestem wyższy

od gigantów

odradzam budując słowa

na nowo

z lepkich snów

z milczenia księżyca

odchodzę i wiem

że nikt nie może zwyciężyć

tych którzy odeszli

nie dotykając

ziemi.

 

 

 

Echoes

 

Trudny wybór

echo

lub istnienie

wybieram echo

ponieważ jestem poetą

muszę tak uczynić

jestem wybrany

echo mnie wybrało

daję świadectwo prawdzie

trudny wybór

staje się łatwiejszy

jak każdy spór

pomiędzy żelazną logiką

a pozorem

wikłam się w odbiciach zdań

w nieskończonych łąkach

w postaci

która stoi obok

milczy

istnieje mimowolnie

i nie jest wybrana

i nie jest echem

i nie jest

i nie

Biblioteka Wrocławskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich
Seria IX (2)

 

INDEKS    |    BIOGRAFIA   |   POEZJA ‒̵ PROZA    |    KSIĄŻKI   |   Recenzje   |   FILMY    |   FOTO    |   KONTAKT    


Copyright © Okoń Waldemar