Waldemar Okoń ‒ Stonehenge
Wiersze londyńskie
Pamięci mojego Ojca
Fernand Khnopff
Śpiąca Meduza
ma łagodny profil
przypomina ptaka
o brudnych piórach
żywi się ciemnością
i goryczą
trwa nieporuszona
ponad morzami
czeka aż nadejdą burze
o barwnych dziobach
i krwawych pazurach
wtedy podda się im
rozłoży ciemne wachlarze
jak my
w stronę horyzontu
powróci do światła
obudzonego
gwałtownym ruchem
ręki
pióra
o nieczystych intencjach.
Lucrezia Donati
Kurtyzany
z czasów Lorenzo the Magnificent
miały szczupłe dłonie
wysokie czoła
niewidzące spojrzenia
wiedziały
że ich wielkość jest w nim
a barwa upadku
nie dotyczy nieśmiertelnych
patrzą teraz
jak rozbieram je wzrokiem
są spokojne
pozostały po nich tylko popiersia
reszta nie jest już istotna
miłość nie dotyczy ich tak bardzo
jak mnie
moje torso będzie niewyraźne
zostaną na nim rysy przerwy pamięci
a tak chciałbym mówić
o wielkości dzieła
wskrzeszając umarłych
Lucrezia Donati
imię
nic więcej
jak w opowieściach o dzwonkach
odciętych od łąk
nieostrożnie.
St. Martin-in-the-Fields
Kiedy umiera chór
najpierw umierają soprany
tenory walczą przez chwilę
skłaniając twarze
na ich wyblakłych gorsach
mezzosopran czeka na oklaski
niebaczny i metaliczny drąży ciszę
aż do pierwszej gwiazdy
barytonom trudno jest wytłumaczyć
nagłą klęskę
odmawiają służby
w nowym królestwie
jedynie basy trwają d o końca
donośnie bijąc się w piersi
przyrzekają poprawę
odchodzą połykając resztki
scenicznego kurzu
nie patrzą wstecz
nie pytają o dyrygenta
który uderza batutą
w szklany pulpit
przestrzega kolejności
zamierania
wydobywa ze szkła zdarte echa
porywa finałem
nieobecnych już głosów.
Princess Louise
W tym pubie
Princess Louise
Drama przesłania okno
a Muzyka lśni
tuż nad drzwiami
mówimy coraz głośniej
czekamy na rozwiązanie akcji
być może pojawi się Poezja
lub Mądrość pochmurna i trwała
kobiety odmawiają modlitwę o deszcz
kołyszą się lekko
ich statek niedługo odpłynie
niestety nie mam słownika
nie mogę wyjaśnić znaczenia
wszystkich sztuk
Poezja nie przychodzi
umówiła się z mężczyzną o silnym głosie
i gwałtownym spojrzeniu
nie mogę go zastąpić
ani przebić nożem
księżniczka Luiza
wypiła ze mnie soki życia i pijana
ubiera się pospiesznie
jaki będzie koniec Dramy
co powie na to Mądrość
dlaczego Taniec trwał tak krótko
a Muzyka zamarła
kiedy wziąłem ją pod ramiona
i wlokłem w deszczu
przez New Oxford Street
w stronę River Thames.
Westminster Abbey
Dwie królowe
biała i czarna
dobra i zła
dwa profile
jeden odcięty
od tułowia
nie jedzą ani nie piją
nie uprawiają miłości
jedna umarła
w aureoli dziewictwa
stąd wieniec
i białe szaty
druga w chwale męczeństwa
stąd wieniec i szaty czerwone
patrzę jak trwają
we wnętrzu tej skorupy uplecionej z kamienia
odpędzam intruzów
przyczepionych do ściany
do nóg
do posadzki
proszę o dobre słowo
płaczki nie nadążają ze łzami
należy trzymać się lewej strony
ruch lewostronny
jest bliższy sercu
przez to bardziej naturalny
no entry
dalej nie przejdziemy
historia zamyka swe powieki
niekiedy spoglądając na wybranych
tajemnie ostrzy miecz
lub zmusza do dziewictwa
jawnego.
Stanley Spencer
Poruszający sen
naturalne wnętrza
ożywamy z martwych
psy koty i papugi
są razem z nami
jak żywe
wiem, że czeka nas sąd
ale nie wszyscy muszą być sądzeni
niektórzy są już po wyroku
patrzą spokojnie na oślepiające światło
wprawdzie psy podkulają ogony
i wyją przeraźliwie
ale nie należy się dziwić –
zbyt długo kazano im czekać
na chwilę nowej wierności
chciałbym dokończyć tę opowieść
wzbudzić przerażenie i litość
chociaż wiem
że nikt mi nie uwierzy
to nie może być tak okrutne
najwyższy jest sprawiedliwy
wprawdzie wyroki będą dożywotnie
lecz szczęśliwość która wypełni nas
sprawi
że szybko zapomnimy
o potępionych
jeżeli przyśni się nam sen o zabijaniu
to oczywiście okaże się
iż nie łączy się on z odrodzoną naturą rzeczy
ponieważ nie należy do nikogo
z obecnych
błogosławionych.
Fishes King
Rybi bóg
połyka brylanty
krąży wokół fali
o której nikt oprócz niego
nie wie
kieruje się
na północ i południe
jednocześnie
nie ma twarzy
i nie potrafi oddychać
pod wodą
ryby modlą się do niego
poruszając skrzelami
on słucha ich próśb
przez szybę
później obraca brylant
i staje się śmierć
stadna
niema
dogłębna.
Sam Peckinpah
Kiedy zapada zmierzch
opuszczamy flagi
z pomalowanym ptakiem
sen prerii jest lżejszy od powietrza
i unosi się nad nami
kiedy kochamy się
przed świtem
przeszły dzień
nie ma już znaczenia
wszystko powraca
na talerzu z piór
na miękkiej muszli
kwitnie orzech
a kaktusy nabierają barwy
drzew dobrego przylądka
zasypiają wszyscy
i król i królowa
i dziecko i wąż księżycowy
motyle odlatują w stronę gór
a piasek parzy
coraz słabiej
pomalowany ptak
karmi słodyczą
Bóg jest blisko
może zbyt blisko nas
i grzech traci swą moc i wagę
należną
strumień dusz
nigdy nie przestaje
płynąć.
Lucian Freud
Kobieta kręci sutką
jak kierownicą
kieruje w stronę raju
swoje nogi podniebne
czeka na gwałt codzienny
na sodomię z żelaznym prętem łóżka
staram się niczego nie zmieniać
wszystko to dzieje się na obrazie
nieustająco
moje kobiety kładą się inaczej
inaczej pracują nogami
często myją włosy
golą pachy
rozsiewają woń ambry
lub Masumi
zmieniają pościel przed świętami
nawet państwowymi
nie znają samotności
przychodzącej jak wytarty pędzel
jak facet oparty o zlew
nie pomoże im
najwspanialszy kierowca.
Museum of Mankind
Misteria
młyny czarodziejskie
krążą wokół szpilki
na której diabły i anioły
prowadzą dysputę
o śmierci
o konieczności
i nie jest to jedynie problem dialektyczny
lecz miasto
o zniszczonych murach
krawędź kruszona przez wiatr
najciekawsze jest to
że dyskusja nie ma końca
ponieważ przeciwnicy
zgadzają się co do meritum sprawy
przez co muszą wynajdywać inne
mniej istotne argumenty
aby podkreślić przeciwieństwa
a ja
poruszam palcami
patrzę na coraz bardziej
przeźroczyste litery
milknę
czekam na wynik.
Greenwich
Po mojej lewej ręce
jest East
jeżeli stoję twarzą do ściany
Greenwich
pępek świata
Budda czasu
uśmiechnięte powietrze
nad Tamizą rosną lotosy
barki płyną pod prąd
i z prądem
głodne kwiaty
nikną w wodzie
gubią się
zabijane na lustrze
marynarzy już nie ma
odpłynęli
skrawki żagla
nawinięte wokół palca
rękopisy nie toną
i nie wypływają
wiem że po mojej prawej ręce
jest West
ciepła długość nocy
lecz nie wiem kiedy
stałem się
kolosem.
Tate Gallery
Mój sposób deformacji
gorzkie piersi
uda między ramionami
dwie kobiety przyssane do podbrzusza –
w tle kwiat nieśmiertelnika
na białym płótnie
w konstrukcji panuje porządek
układ jest względnie stabilny
wypracowany przez artystę
z doświadczeniem
kobiece języki liżą beznamiętnie
gorycz spływa
ramiona się zaciskają
sztuka oddycha pełnią istnienia
i nie wiem dlaczego
wszystko blednie
czemu artysta mówi o pastiszu
a ja meczę się
przebijając skorupę z gipsu
odlew oblepiający mnie
nieustannie
od środka.
The Great Fire
Mniejsze formy
zabijają większe
– odlot złotego ptaka
nastąpi o północy –
silniejsi przegrywają ze słabszymi
– państwo słońca istnieje
na zachodnim brzegu –
życie trwa na przekór śmierci
przeżyłem jeszcze jeden dzień
napisałem wierz
dopełniłem obowiązku
codziennej spowiedzi
jestem pusty
otwarty na idee
wytrwały
– moja głowa skazana na ścięcie
płynie po drugim morzu –
mniejsza fala ugasi pożar
niż ta z którą walczę
przed pomniejszeniem.
Charles Algernon Swinburne
Formuła która powstała
i trwa
a ja zmienny
rozleniwiony frazą
ulegam
kiedy najbardziej znużone rzeki
docierają wreszcie do słowa
tak łatwo jest
wznosić cudze lądy
biczować korzeń drzewa
w języku
budzić kamienie.
The Swing
Twoja szminka
jest jak aksamit
błądzisz dłonią
ponad ustami Amor
ciszę zamienia łaskawie
w liście
welin
w trawie wąż
kawaler doświadczony
chłodzisz wodę
chłodnymi wargami
ma huśtawce moje odbicie
w głębi jedwabne pończochy
mokry hymen
rosa różowa i śliska
wkładasz pomadkę
i smak lata
gubi niewierność
w bezgrzesznej otchłani
i wieczny gest
zawieszony nad przepaścią
przez ciemność
z pantofelkiem porzucony.
The London Underground
Jest smutek ziemi i nieba
smutek miłości
wypełnia się wolno
ciałem
obce mu jest
dusz czystych obcowanie
miecze dzielące kochanków
musi dotknąć
zanurzyć palce
w ranie kobiecej
aby uwierzyć
jest smutek wiary
który nie pragnie już
nowych bogów
mój Bóg
jest smutnym Bogiem
przedziera się przeze mnie
jak przez kratę
pozostaje na żelaznych prętach metra
rozdziera i krwawi
na rdzewiejących ostrzach
jego krew nie przypomina naszej
nie ma koloru ani smaku
utoczono ją z serca gwiazdy
które bije raz na tysiąc lat
i jest powolne jak uścisk miłosny
kiedy miecz już się rozpadł
a ciało nie pragnie drugiego
nieustannie wierząc.
Sir John Soane
Marmurowy sarkofag
opustoszał
śmierć nie ocaliła
człowieka
matczyne modlitwy
nie obroniły
przed zagładą
– to co jest ostateczne
pomijamy szybciej
pejzaże są wytchnieniem dla oczu
ruiny uwznioślają ducha –
nie mogę pogodzić się z tym
że wnętrzności i serce
ukryto osobno w alabastrze
aby zamieniły się w kamień
do czasu Sądu
jak odnajdą to
co już istnieje
jaka siła przywróci im
pożądanie i moc zapładniania
skąd Opatrzność zaczerpnie tyle mocy
i dlaczego aby ją ukazać
będzie musiała rozbić biała trumnę
piękną skałę
o wystygłych liniach
o zarysach
bez granic.
Buckingham Palace
Śmiertelna koszula Karola I
jest wyhaftowana ozdobnie
na rękawach
rękami niewiast służebnych
perłami
haftem delikatnym i czystym
koszulę wyprano
na szwach nieco pożółkła
nic dziwnego
tyle lat od ścięcia króla
zrobiło swoje
śmiertelna koszula
pozbawiona jest zbędnych ozdób
wykonano ją z lnu
jest pusta
pustką zmarłych
gablota w której leży
ma podświetlone ścianki
nawet nocą widoczne są
delikatne skurcze
nieobecnego karku
pęknięcia kości
zacerowano starannie
przy wyjściu rozdają zaproszenia
na następną wystawę osobliwości
będzie trup Cromwella
zbeszczeszczony po śmierci
i akwarele malowane
przez królową Wiktorię
tuż po stosunku z księciem Albertem
sztuka nie zna barier ani ograniczeń
jest użyteczna i czysta
jak tampon higieniczny
nieznany w czasach
o których mówimy.
Mail Art
Gromadzę życie
w pudełku z kopertami
mogę je wysłać
lub zatrzymać
mail art. nie jest modny
w tym roku
uprawiamy love art.
w układach potrójnych
ten trzeci
nie jest zazdrosny
istnieje pod powiekami
stoi tam pobudzony widokiem
na zapałkach
podpala
abyśmy mogli oślepnąć
by air
by airy nothing.
Cutty Sark
Słońce przecięte na pół
przeżarte
porysowane rdzą
nie świeci
trwa walcząc
o nową konstelację
o koniunkcję z Niedźwiedzicą
o boskim kształcie
hej hoo śpiewamy żeglarze
i promień zatrzymany
w połowie
twojej koszulki
przed uderzeniem
w okrąg miłosny
w herbaciany liść
przystań dobrą
i czułą.
The Days of Open Hands
To był czas otwartych rąk
natchnionych pytań
subtelnych odpowiedzi
rozpisany na miazgę
leniwego życia
morze drugiego serca
przeminęło wraz z nami
jest noc
nie zbudzimy się więcej
to był czas rozbudzony
niebezpieczny
przerwany.
Kew Gardens
Doreen Betty Ives
siadała na tej ławce
ivy – bluszcz
ivory – kość słoniowa
gdzieś musi istnieć
jej dusza
not parted – only apart
żyła lat 60
nosiła przy sobie ten park
jak medalion o otwartym wieku
jak broszkę
figurkę z kości
na szczęście
a teraz nie może mówić
we własnym imieniu
jej cisza się pogłębia
muszę przywołać imię
wzywać pośród umarłych
lecz jak zwrócić jej łąkę
jak upiąć róż girlandy
Doreen Betty Ives
wtajemniczona i martwa
prosi o bram zamknięcie
martwi ją szelest jedwabny
uśmiech rozdarty na ławce
przypadkowo.
Dark Island
Należę do oceanu
którego nigdy nie widziałem
do świątyń bogów
w których nie wierzę
do Atlantydy
która jeszcze nie powstała
moja najbliższa podróż
zniszczy iluzję
i nikt nie pozostanie
nawet Ty
mój władca
właściciel
zabójca.
The Diptych
Na powierzchni zniszczonego dyptyku
konsul
Rufus Gennadius Probus Orestes
nie porusza się
zastygł jak księżyc w pełni
i nie wiem jakim był władcą
kogo przywrócił do łask
a kogo ukarał przykładnie
nie potrafię odpowiedzieć na pytania
złamane tuż przy kości
która nie chce się zrosnąć
boli
szukam wyjścia
z pokoju o zamkniętych drzwiach
i zamurowanych oknach
rzeźbię litery
otwierające każdy zamek
każdą klatkę
odchodzą ode mnie demony
okruchy granatu
powstaje władza
której nie wykorzystam
ani nie oddam
nikomu ze śmiertelnych
do czasu wybawienia.
Women of Ireland
Tajemnice lasów w twoich włosach
tajemnice jezior w twoich oczach
tajemnica dziecka w twoim pragnieniu
aby przetrwać dłużej
niż jedno życie
krople mojej świecy
leczą ciemność
lecz nie niszczą śmierci
kiedy płonę
lasy stają się błękitne
jeziora pogrążają w czerwieni
księżyc błądzi
między piersiami nocy
rozrywa siatki z lnu
spowijające bogów
dzisiaj nie możemy tego zrobić
jesteśmy ostrożni
zamknięci
miesiąc toczy koło
obraca naczynie ciała
dzisiaj nie spotkamy anioła
nikt nie będzie zwiastował
narodzin bezgrzesznego
lecz kiedy spotka nas dobra nowina
czy wtedy nie będzie za późno
czy las nie spali się do korzeni
a jeziora nie wzburzą
ponad nasze brzegi.
Victoria and Albert Museum
Postacie bez postaci
lalki
nienarodzone drewno
stroje na nich
skrzydła gołębie
– pogłębiam obrazy urodzaju
i gier na łąkach wieczystych –
w ręku wachlarz z turkusową rączką
gałki białe
uśmiechy gipsowe
akwarium już ustalono
wystarczy wejść do środkowej sali
instrumenty lśnią jabłkiem z brązu
niedaleko stąd
rozczarowuje Rafael
ciasne kolory
gaśnie ton
gobeliny ryzykują rozdarcie
sparaliżowana staruszka
siedzi na wózku
szuka windy
pragnie wjechać na wyższy poziom
sztuki.
Soho
Wszystko ocieka miłością
lepi do rąk
sączy z papieru
jak woda spłukana przedwcześnie
do kanału
razem z naszymi dziećmi
domy walczą
gryzą jak wściekłe psy
przed burzą
miłość przemienia ulice
w tunel o parujących ścianach
i jak urodzić się ponownie
jak wytłumaczyć
że musimy tu być
aby wypełnić huraganem
najdalsze zaułki
wschodniego końca
obnażyć i rzeźbę z mokrych szat
i ludzi oślepłych nad ranem.
Bank of England
Gdzie jest ten metal
mennica porośnięta bluszczem
może w głębi nieznanego lądu
albo niedaleko nas
pod progiem
gdzie leży ten pieniądz
który położą nam pod językiem
świętym starcem
– nieśmiertelność jest wiecznie młoda
a rzeka opływająca świat
sama jest światem –
obracasz w dłoni kawałek metalu
należy do dróg odległych
tam się go spotyka najczęściej
na wyspie Brytanii
niedaleko królestwa Kimeryjczyków
opływając Land s End
przyrośnięty do języka
morza
pytania.
Brixton
Coś mnie zabija
nieustannie
igły żyletki
mokra wata
wieczór
o źrenicach zwężonych
ktoś chce abym nie istniał
dłużej niż wymagany czas
istnienia
nie wiem gdzie byłem wcześniej
kim byli moi pierwsi rodzice
kto mnie opuścił na zawsze
pamiętam tych ostatnich
matka boi się o mnie
modli i błogosławi przed drogą
ojciec nie żyje
jest ktoś
kto wdzięczy się przed lustrem
jak stara kokietka
opowiada zawikłaną historię
poczęcia i konieczności
źrenice powracają do normy
igły pękają
śmietniki są wypełnione
martwi ludzie
poszukują życia
grzebią w odpadkach
wylizują miski
resztki pozostałe
po ofiarowaniu.
Poets Corner
Nakarmimy ostatnie ptaki
coraz prościej dzieje się poezja
możemy już odjechać
bez bagażu
ponad wodami nasze ciała
wypełniają się krwią lekką
nasyconą tlenem
i oddech nie waży
nawet minuty
możemy wić gniazda
i zapach liści
żyć miłością
przed domami
na ulicy
być jednym krótkim
zmysłowym
niedokończonym
jak ja – demiurg kwiatów
poematem.
Joachim Patinir
Umieram coraz szybciej
już dwa razy dziennie
za mną miasta bezwstydne
pieczary siarki pełne
byłem sprawiedliwy
i wybrano mnie
ale niebo ogniste
ale skały spiętrzone
przepowiadają wybuch
o sile dotąd nieznanej
nie patrzę wstecz
nie poszukuję domu
niekiedy tylko melodia
niekiedy tylko smak wina
przypominają kogoś kto istniał
przed katastrofą
okryci płaszczem
zajęci przeszłością
umieramy coraz szybciej
bez powodu
jakby we śnie
igraszce słownej
po znalezieniu prawdy
przychodzi kolej na dobro
lecz śmierć jest szybsza
i nie wiem
czy zdołamy udowodnić
naszą niewinność
czy wystarczy nam dnia na ucieczkę
przed tymi
którzy pozostali.
The Voyager
W pobliżu
czai się zwierzę
barbarzyńca
księżyc bez ziemi
nie świeci już
dla nikogo
kto przyjmie moje światło
kiedy gasnę
węszę zakrywając oczy
w pobliżu jest pokarm
gorąca padlina
miasto nasycone i mokre
zwierzę ucieka
coraz wolniej
pojęło więc nie jest
i nie będzie
sobą.
Man in a War
Wojny wybuchają spokojnie
pokój łączy się
z niepewnością
noszę ciemne okulary
zamykam okna
czekam aż skończy się czas
i otworzy przestrzeń
czytam najnowsze doniesienia
Londyn czyści buty
gra o zwyżkę na giełdzie
kasztany pękają w ogniu
mógłbyś zmienić skórę
zdobyć nagrodę
w konkursie dla niewidzialnych
wojny są takie spokojne
nie niszczmy nastroju
powieki wpółotwarte
jak paszcza Lewiatana
a teraz nie oglądaj się
zło nie jest skierowane
przeciwko tobie
idź prosto
jesteś poetą
o wyraźnie lirycznym
obliczu.
East End
Niektóre owoce
targi i obyczaje tutejsze
nie są znane na Wschodzie
twarz zmarłego na ulicy
przykrywa się chusteczką niektórzy
śpią pod gazetami codziennymi
to co jest zamknięte
zamknięte jest naprawdę
lavicious lusty lady
zaprasza na misterny pokaz
jest nowa w tej dzielnicy
ogród twoich marzeń
mój Eden
przestał mnie już fascynować
nie mogę wciąż myśleć
o jednym grzechu
o urojonym upadku
moja poezja staje się nerwowa
podziwia obcych mężczyzn
nie chce dłużej spać ze mną za darmo
pragnie złotych kolczyków
kolii ze słów
pończoch lub nowej pozycji
dojrzały wiek
już jej nie wystarcza
personal one-to-one conversation
już nie bawi
czekam
kiedy odejdzie
dominant housewife
wants to have afternoon
fun and games
with all types
of man.
Stonehenge
Ten kamień
jest coraz cięższy
Stonehenge
najdziksze serca
monolity
zwiastowane z chmur
wiem że bywa inaczej
kamienie niekiedy
powstają i lecą
w łagodnych uniesieniach
aby opaść na przypadkowych widzów
zabić lasy
i pola najczystsze
czekam
odczytuję linię życia
uderzam wahadłem
w splot słoneczny
ludziom niewinnym
podzwonny.
Clodion
Clodion
najmniejszy
ile chmur
ulewa
bardziej obłoków
niż kropelek tęczy
faun i nimfa
kochają się od rana
przy odsłoniętych zasłonach
kochają w południe
kiedy słońce przez liście
kochają się wieczorem
kiedy ciekawe spojrzenia
bez afrodyzjaków
amfory i ambrozji
bez zabezpieczenia
nie będą mieli dzieci
nimfa jest ciężarna
z pewnym bogiem
który nie ma imienia
Clodion
góra i dół
nad i pod głównodowodzący
rzeźbę trzeba odkurzyć
i stłuc nie wolno
bezcennej miłości
kochają się w nocy
kiedy aksamit twardnieje
wypełniają sobą
szczyty i doliny
myślą o kimś innym
nimfa o Zeusie
może kiedyś ją zauważy
faun o biegu przez las
za kolejną zdobyczą
kochają się znowu
choć nie ma już pór czasu
które mógłbym wymienić
odmienić na nowe
jakże częsty przypadek
miłości.
Leda
Rozpadam się
pogodzona ze śmiercią
nie pogodzona z życiem
złoty deszcz
nie może mnie zapłodnić
ani łabędź
utulić
kobiety nie umierają tak łatwo
jak królowie z pewnych opowieści
rozpadam na ręce bez gromów
na stopy obmywane morzem
pośród ziemi i wysp
rozpadam pokryta łuskami soli
– gołębie dziobią złote ziarno –
tak nazywam pogodzenie
czekam na wyrok
który ma przyjść z fal
ukoić
moją niecierpliwość
kto o mnie opowie ludziom
kto urodzi nowe lądy
odkryje runo
usłyszy krzyk ptasi
chrypliwy.
Lady in Red
Rozłożyła nogi
jak karty
tasujemy
jeden as
i jedna dama w czerwieni
karo
o zmierzchu powraca barok
dziatwa Dionizosa
w chmurach i pościeli
rozłożyła nogi
jak talię
próbuje złożyć gwiazdy
usta nasze
powraca wiatr Fawoni
i tiul jaskółek pali
góry są wysokie
a doliny głębokie
pod nami.
Sir Edward Coley Burne-Jones
Tak bliskie są mi
męki inferna
tak odległe
niebiańskie radości
moja natura bliższa jest realności bólu
niż irrealności szczęścia
dlatego z tym większą uwagą
patrzę na duchy zstępujące i wstępujące
są tak podobne do siebie
zapatrzone w jeden punkt
którego nie widzimy
ponieważ nasz czas jest określony
a zmęczenie codzienne
nie wiem jak będzie
kiedy stanę się aniołem
czy nie wywołam buntu
po raz wtóry
czy nie zniszczę harmonii
radosnego spokoju
tak bliskie są mi
siły niszczące
nie pamiętam kto zbudował
złote schody
kto nasycił je pyłem światła
namiastką chwały
proszę – uderz mnie w twarz
tak bliskie są mi
dotyk i nieufność
ciepło i ułuda
że jeszcze żyjemy.
Eden
Jeżeli skaleczę się tobą
zadrasnę
jak lekko
jeżeli poruszę się w tobie
ja – odłamek komety
rozświetlę od wewnątrz
odbitym promieniem
jak jasno
będziemy wyklęci
przez tego
który nie chciał uwierzyć
w ciała obcowanie
który milczy
lśni za horyzontem
jak drugie słońce
wypala resztki traw
pastwi nad skórą węża
nie znając rozkoszy połączenia
ani natury raju
stworzonego przez siebie
przedwcześnie.
Lindow Man
Ma dwadzieścia lat
jest kaleką od urodzenia
nikt nie będzie po nim płakał
i tak nie żyłby dłużej
oni nie zauważą kalectwa
mają wyblakłe oczy
i chciwe ręce
krew jest dla nich krwią
lubią ją chłeptać
potrafią wiele przejść
aby się do niej dostać
pytasz kiedy przyjdzie nasza kolej
nie wiem kto złoży nas w ofierze
jeżeli wszystko co uczyniliśmy
stanie się w przyszłości jawne
nadaremnie.
William Blake
Nie potrafię nazwać
niewinności i doświadczenia
melodii natrętnej
jak wir kochanków
krążących wokół
tlącej się jeszcze pochodni
jak zgaśnie
melodia ustanie
zwolniony dźwięk
nie pozwoli uwierzyć słowom
zaplątani między ciało i szept
nasz całun
odbity na wargach
nie potrafię nazwać cierpienia
bliskiego odbiciu
moja wina
muszę najpierw
wysłuchać wykładu
o duchu i materii
z nazwy.
Eardley Crescent
Old Marylebone
Horrowby
Stourcliffe
Murzyn niesie pobielany krzyż
skręca porzucając miasto
prosto do nieba
krzyż jest składany
zawiasy w miejscach rąk
żelazna zasuwa obok nóg
jedynie głowa ma stałe oparcie
nie musi poszukiwać cierni
ani obawiać się
pustki drzewa
Murzyn porusza miarowo ramionami
płynie nie dotykając powietrza
niebo jest coraz bliżej
narasta rytm
bębny łomoczą glorią
niedaleko stąd jest Hyde Park Corner
można powiedzieć wszystko
i odejść
dalej The Long Water
The Serpentine
odpływy w styczniu
nie pochłonęły zwykłych ofiar
może w tym roku
zawiasy nie będą potrzebne
odloty staną się łatwiejsze
powrót przeżyjemy
w uniesieniu
święty krzyż jest składany
zmieści się w naszym domu
na Eardley Crescent
lub jeszcze dalej.
Change given
Łagodność
tak śpiewak dla ludzi
nie napotyka oporu
owalne piaski
wdzięczne zefiry
na mojej scenie pastoralnej
pieszczą włosy
dodają otuchy
pasterki nie ma
jest daleko jak moje stada
łagodność wypełnia szklankę
ślady na stole
ścieramy starą szmatą
pasterka przyjdzie
rozbierze się
wypełni
wytryskiem słodkim
który jest z dróg dalekich
opatrzy rany
powstałe wśród ziół zbyt ostrych
i nagłych
tak
śpiewak dla ludzi
śpiewa zbyt nisko
monotonnie
God bless you
change given
napotyka na opór łagodny
za sztukę
niewdzięczny.
Minstrel Song
Opowiem ci opowieść
o sokołach walczących
ptak który złowi czaplę srebrnopiórą
w dniu jesiennym
zdobędzie hrabstwo dla swego pana
i rękę Pani na Hardingstone
– nie pomyl niczego
nie zagub
inaczej zaginie morał
i miłość rozsypie się w popiół –
Pani na Hardingstoe
chce by ktoś ją posiadł prawdziwie
tatuaż nabrzmiewa
wypełnia znakami runa
i śmierci
wskazuje na łąki niczyje
hełmy toporne
zmierzchające wrzosowiska
niepewne słów moich
o świcie.
Gentle Landscape
Odradzam się
nie dotykając ziemi
jestem wyższy
od gigantów
odradzam budując słowa
na nowo
z lepkich snów
z milczenia księżyca
odchodzę i wiem
że nikt nie może zwyciężyć
tych którzy odeszli
nie dotykając
ziemi.
Echoes
Trudny wybór
echo
lub istnienie
wybieram echo
ponieważ jestem poetą
muszę tak uczynić
jestem wybrany
echo mnie wybrało
daję świadectwo prawdzie
trudny wybór
staje się łatwiejszy
jak każdy spór
pomiędzy żelazną logiką
a pozorem
wikłam się w odbiciach zdań
w nieskończonych łąkach
w postaci
która stoi obok
milczy
istnieje mimowolnie
i nie jest wybrana
i nie jest echem
i nie jest
i nie
Biblioteka Wrocławskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich
Seria IX (2)